Oglądam Niekrytego Krytyka od hoho i jeszcze treochę - tak dla zabicia czasu, wieczorem zamiast dobranocki (damn...), ale nie moge o sobie powiedzieć, że jestem jego zagorzałą fanką (ale czy klikając "Lubię to" na jego Fb jest się już zagorzałym fanem?...)
No ale nie o tym chce pisać!
Owy NK wypocił już dwie książki w swojej karierze a w ramach postanowień noworocznych POSTANOWIŁAM je przeczytać i Wam drogie potworki o tym opowiedzieć.
Słowo "bez cenzury" działa jak płachta na byka, więc jeszcze tego samego dnia po ich otrzymaniu wzięłam się za czytanie. 135 stron dla jednej książki - spoko - szybko pyknę.
"Zeznania Niekrytego Krytyka" pisana o wszystkim i o niczym ale bardzo naturalnie! (to jest to co lubię najbardziej). Nie czuć było sztywnych i sztucznych fraz i zagadnień (czasem zdarza się, że autor książki ma narzucone pewne kwestie, coś w stylu "Fajnie by było jakbyś poruszył wątek pokoju na świecie - ale napisz to w swoim stylu, tak, żeby było to przyjemne, zajebiście śmieszne i żeby ludzie mogli Cię cytować"), ani dopisków jakie czasem wtrąci.
Fragment "Zeznania Niekrytego Krytyka" |
Bardzo spodobał mi się rozdział 3
"Poszukiwanie zaginionej Arki...".
Ten rozdział polecam przeczytać każdemu SERIO każdemu, kto zastanawia się nad swoim hobby, nad kierunkiem studiów/pracy, lub tym, którzy zapieprzają w pracy na umowie śmieciowej i patrzą z zazdrością na tych, którym się "powodzi". Może po przeczytaniu tego rozdziału (skierowanego do gimnazjalistów no ale pal licho!!) będzie mniej hejterów, zgorzkniałych cwaniaczków i pseudo przyjaciół? Warto spróbować!
Poza tym książka jest przesycona zabawnymi anegdotami -które uwielbiam słuchać a co dopiero czytać!
Jak 1 książka mnie wciągnęła, wchłonęła i robiła mi dobrze, tak 2 zdłamsiła, zgwałciła i wykończyła...
Z nią miałam małe problemy.... Nie polubiłyśmy się... Po 30 stronach zaczęły się schody... Odmówiła współpracy...
Niby pisana przez tego samego gościa, niby w tym samym duchu sporządzona no ale coś było nie tak, jakby miał - albo chciał za dużo ważnych spraw przekazać (coś w stylu pokoju na świecie).
A te odsyłacze gwiazdkowe na szarym tle? Po co, na co - tylko odciągają od prawdziwego wątku i ja się zastanawiam o czym teraz czytam! - opuszczałam je i czytałam dalej...
Zgwałciłam te 145 stron... czułam się tak, jakbym czytała obrady sejmu w wersji dla sześciolatków (chociaż taki przekład niektórym mógłby wyjść zajebiście!)
Za bardzo rozpisywał się o pierdołach, ciągnąc myśli i wątki (zdawałoby się) w nieskończoność.
Chociaż książka bardziej była uporządkowana i bardziej treściwa niż pierwsza nie przypadła mi do gustu.
Myślałam, że druga będzie lepsza, niż ta pierwsza nieokrzesana, ale zamiast słowa "lepsza" powinno być - dojrzalsza. No i była. Z tym, że jest jedno ALE... NK nie jest dojrzały na swoim kanale na YT, więc po co chce się kreować na takiego w swojej książce? Wolę przygłupiego, zwariowanego błazna (nie obrażając go), który na słowo "dupa" robi maślane oczy, a nie nadmuchanego i sztucznego twórcę, który chce udowodnić, że jak na swoje lata jest dalej zajebiście zabawny....
"Zeznania Niekrytego Krytyka" oceniam na 4
"Nie przejdziemy do historii" oceniam na słabą 3
Przeczytałam obie książki, myślę, że "Nie przejdziemy do historii" jest bardziej uporządkowana i ma już lepiej opracowane rozdziały - pierwsza mnie rozbawiała cały czas - zgadzam się z Tobą - masz zadatki na dobrego blogera
OdpowiedzUsuńPrawda, jest uporządkowana i opracowana ale trzy tym bardziej sztywna. Ciesze się, że ktoś się zgodził z moją opinią :)
UsuńHm, zastanawiałam się nad przeczytaniem tych książek, muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńPolecam obie (w szczególności pierwszą) są śmieszne i dają nowe spojrzenie na różne tematy, które zrolował może i po raz dziesiąty ale w zupełnie inny sposób :)
Usuń